Co dziś nowego? Kilka portali tydzień zaczyna od prezentacji sesji zdjęciowych. Na przykład blog Perfect Moments przedstawia sesję "w zbożu i jeziorze", a Białe Inspiracje inspirują latami 30. Na tej ostatniej stronie znajdujemy też informacje o konkursie na "szaloną sesję ślubną". Przykład takiej "odjechanej" macie powyżej. (Ja chyba jednak preferuję romantyczne).
Generalnie kwestia zdjęć weselnych to temat budzący niezwykle silne emocje na wszelkich forach czy w kuluarowych rozmowach. Czy lepiej zaangażować drogiego (czytaj: profesjonalnego) fotografa, czy może dobrego kamerzystę? Ale co to znaczy tak naprawdę "dobry i profesjonalny"?
Ja zawsze odpowiadam - co osób śledzących na bieżąco bloga raczej nie zdziwi - żeby inwestować w to, na czym Tobie (w sensie: Wam) zależy. Administratorka bloga Bridelle mówi zaś jednoznacznie: "lepiej zaprosić mniej osób, kupić tańszą suknię, zredukować liczbę napojów wyskokowych, ale zainwestować w najlepszego fotografa i filmowca!".
Nie powiem, podoba mi się taka koncepcja! Nie kłóci się zupełnie z moją, a wręcz świetnie ją dopełnia. Jeśli Tobie na czymś zależy, odpuść coś innego, a skup się na tym, co dla Ciebie ważne (to nie musi być fotograf. To może być konkretny gatunek kwiatów). A jakie jest Wasze zdanie? Zapraszam do sekcji komentarzy!
coś jakby w temacie aczkolwiek nie do końca... http://antyfoto.eu/
OdpowiedzUsuńja się nie znam ale bym na naturalność stawiała
;p
Naturalność i jeszcze raz naturalność! :)
UsuńWszystko zależy od tego jakie zdjęcia chce się potem mieć na pamiątkę i czy idzie się za modą.
OdpowiedzUsuńMy wybraliśmy fotografa (albo raczej - ja ;)), którego zdjęcia po prostu strasznie mi się podobają z tego względu, że bezbłędnie potrafi uchwycić naturalne emocje na zdjęciach. Przy tym podoba mi się jaką stosuje obróbkę (nie przepadam za przesadnym użyciem photoshopa i różnych filtrów). Innej osobie będzie zależeć wyłącznie na tym aby było uchwycone kto był na ślubie/weselu i w sumie tyle, nie ma wymagań. Trzeci znowu pójdzie w nazwisko fotografa i zamówi go na zasadzie "mam kasę, to mnie stać na najdroższego i będę szpanować". Co z tego, że tak naprawdę można by znaleźć kogoś o połowę tańszego na tym samym poziomie ale bez sławnego w branży nazwiska.
A jeśli chodzi o kamerzystę to my z niego całkowicie zrezygnowaliśmy. W zupełności wystarczyło nam jak brat męża nagrywał co ważniejsze fragmenty dnia (przysięgę w kościele, troszkę zabaw na sali, rodzinę wesoło rozmawiającą na tarasie itp). Ale innemu bardzo będzie zależeć aby był profesjonalny teledysk itp
Najważniejsze to być zadowolonym i ze zdjęć i (ewentualnie) z filmu :)
Dokładnie! Dziękuję za ten wpis. Wszystko więc sprowadza się do tego, by postępować zgodnie z samym sobą :)
Usuń