Zgodnie z obietnicą powracają wpisy z cyklu "Nie lubię poniedziałków" (chociaż zaczęły się wakacje, to jednak niektórzy muszą pracować, a więc idea nadal aktualna). Ponadto w związku z zapowiedzią wprowadzającą do dwudziestkosiodemek - dziś mały suprajs (zaległy z 27 maja ). Ale zanim...
Pewien nowo powstający magazyn ślubny, którego premierę przewidziano na 8 lipca, a którego nazwy na razie nie ujawnię (ale za tydzień się spodziewajcie!), zainspirował mnie do zatrzymania się na moment nad problemem stylizacji ślubnych. Inaczej mówiąc, wyborem motywu tudzież tematu dla swojego ślubu i wesela (albo też koloru przewodniego, epoki czy kto wie czego jeszcze).
Przeglądając portale i blogi, napotykam na "Ptaszkowe wesele" oraz stylizację ślubną "z pawim oczkiem" , i tak sobie myślę, czy to naprawdę fajne jest. Sesja zdjęciowa z motywem przewodnim - jak najbardziej (przekonuje mnie zdecydowanie mocniej niż taka, w której występuje zarówno gitara, walizka, jak i łódka z wiosłami). Wesele w kolorze mięty? Też może być. Ale wesele ze stylizacją z dzikiego zachodu? Hm.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz