Kochani!
W odpowiedzi na zapytania co do braku ostatnich postów spieszę donieść, że tak jak sygnalizowałam na profilu facebookowym (przy okazji gorąco zachęcam do polubienia!), przez ten tydzień się urlopowałam (chrzty, wesela, góry i inne takie), więc dopiero dziś, po tygodniu, Wielki Come Back z Waszą ulubioną - co obserwuję od jakiegoś czasu - dwudziestkosiódemką.
Tym razem podzielę się doświadczeniem, które przyda się zarówno tym z Was, które już nie długo staną na ślubnym kobiercu, jak i tym, które będą pełniły funkcję świadkowych tudzież druhen. Mnie nikt nie chciał słuchać, kiedy mówiłam o białej nitce (tak, Ula, do Ciebie mówię), a potem się w dyrdy do domu jechało suknię podpinać, a co! (nota bene, młode panny, UWAGA NA BURACZKI!)
A zatem zapraszam do zapoznania się z moim niezbędnikiem przedmiotów, tak zwanych "must have". No to już nie przedłużam, bo mrok już cichy zapada...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz