photo goacutelowna_zps9097e7ed.png  photo oblogu_zpsccfd91bf.png  photo omnie_zps2e1d951c.png  photo kontakt_zpse9786ce4.png

piątek, 24 stycznia 2014

R jak... rozwód


źródło

Post będzie z tych trudnych i bardziej kontrowersyjnych (tylko nie uciekajcie na stałe, jeśli Wam się nie spodoba, bo w poniedziałek znów będzie lekko i przyjemnie, hehe). No bo czyż o rozwodzie można pisać tak, jak gdyby nigdy nic? Tak jak by to było normalne, naturalne i wcale nie takie straszne? 

Napisałam kiedyś, że mój blog to blog ślubny, i na nim się rozwodów nie zakłada (zob. TU). I powtórzę to po raz kolejny. Uważam bowiem, że jeśli ktoś bierze ślub ze świadomością "opcji rozwodowej", ślub z góry jest nieważny (chociażby z punktu widzenia prawa kościelnego). Poza tym to najzwyczajniej w świecie hipokryzja i nieuczciwość. Już nie mówię o wypowiadaniu z taką świadomością słów przysięgi...

Co jednak jeśli rozwód jednak się zdarza w naszym najbliższym otoczeniu lub dotyka nas samych? Jestem daleka od tego, by namawiać kogoś do tkwienia w toksycznym związku lub przekonywania do tego związku na siłę kogoś, kto nas zdradza, krzywdzi i ewidentnie już dawno od nas odszedł. Niestety takie naprawdę trudne sytuacje także się zdarzają, jednak znacznie rzadziej, niż się o tym trąbi dookoła.

Bo rozwód to nie jest rozwiązanie problemów małżeńskich. Do tego służy terapia, a jeszcze lepiej - gruntowne przygotowanie do małżeństwa PRZED ŚLUBEM. Podsumowując: rozwodów nie zakładam i nie uznaję, aczkolwiek są różne sytuacje, i nie mogę w żaden kategoryczny sposób powiedzieć, że rozwód jest zły. Bo czasem jest najlepszą opcją, jaką daną osobę może spotkać...

A co z rozwodami z kościelnymi? Po pierwsze: takie nie istnieją. Po drugie: nie istnieje nawet unieważnienie małżeństwa (Kościół nie może nagle unieważniać czegoś, co było w jego rozumieniu sakramentem, czyli świętością). Istnieje jedynie stwierdzenie nieważności małżeństwa, a zatem udowodnienie, że małżeństwo to nigdy ważne nie było.

To niestety trudny temat, ale warto snuć nad nim refleksje przed ślubem. Bo to właśnie idealny czas na to. Potem - niech już takowych nie będzie! Tego Wam życzę z całego serca.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz