![]() |
źródło |
No to proszę bardzo - inaugurujemy nowy cykl. Dla małżeństw - obecnych, przyszłych, a także tych, którzy jak na razie tylko marzą o małżeństwie. Dookoła masa rozwodów, małżeństw nieszczęśliwych, albo związków nieformalnych, bo po co się żenić, kiedy jest, jak jest. Czy nie ma na to rozwiązania? Moim zdaniem jest. A nawet dwa. Po pierwsze, trzeba dobrze się do małżeństwa przygotować, a po drugie dbać o nie w każdym poszczególnym dniu jego trwania. I o tym będzie ten cykl. O tym, jak wytrwać.
Na początek sprawa taka oto: jak się kłócić, żeby nie doprowadzić do końca związku. Generalnie kłótnie w ogóle nie są niczym złym, bo przecież bez nieporozumień się nie obejdzie. Kiedy patrzę wstecz na wszystkie nasze awantury, myślę sobie: ile czasu straciliśmy! Ale z drugiej strony te sytuacje popychały naprzód i doskonaliły nas. Czasem kłótnia to jedyne rozwiązanie i lekarstwo na gnuśność i jednostajność w związku. Ale pod warunkiem, że „gniew trwa tylko przez chwilę” i ma dobry finał.
![]() |
źródło |
Bardzo lubię zdanie z Biblii, gdzie czytamy, żeby pojednać się przed zachodem słońca. Nie zawsze mi się to udaje, ale jest to dla mnie ważne. Dobrze bowiem dobrze skończyć dzień, by kolejny również zacząć dobrze. Ale to nie chodzi o to, by machnąć ręką i pogodzić się dla świętego spokoju, zakopując problemy, które się pojawiły, pod dywan. Trzeba stawać w prawdzie i starać się pojednać, wyjaśniając sobie wszystko. To oczywiście ideał, ale kiedy będziemy mieć go w tyle głowy, łatwiej będzie nam przetrwać burze i napory. A zatem: kłóćmy się z głową! Oto wskazówka na dziś.

Skojarzyło mi się z tymi słowami papieża, które obiegły internet: "Ja zawsze radzę nowożeńcom: kłóćcie się ile chcecie, niech latają talerze, ale nigdy nie kończcie dnia bez zgody". :)
OdpowiedzUsuńOne zapewne są parafrazą tych biblijnych :) Więc wszystko na ten temat! PS Ach te talerze :) :) :)
Usuń