Instytucja średnio polska, niestety, bo mnie się bardzo podoba. Zawsze Was wszystkie namawiam do tego, byście z niej nie rezygnowały. Ale co może zniechęcać? Najczęściej słyszę jeden główny argument: moje koleżanki nie będą chciały włożyć na siebie takich samych różowych przedpotopowych sukni! (Na przykład takich, jaką miała na sobie Rachel z „Przyjaciół”.)
Ha! I tu od razu mamy gotową odpowiedź: byłam na jednym weselu, na którym panna młoda sama zaprojektowała sukienki dla druhen. I wcale nie były to „różowe bezy”, ale modne, zdobione ręcznie, jedwabne a la tuniki (zresztą zobaczcie sami! Justyna Hajnos fashion). I właśnie do takiej – kreatywnej – instytucji druhen zachęcam!
Ha! I tu od razu mamy gotową odpowiedź: byłam na jednym weselu, na którym panna młoda sama zaprojektowała sukienki dla druhen. I wcale nie były to „różowe bezy”, ale modne, zdobione ręcznie, jedwabne a la tuniki (zresztą zobaczcie sami! Justyna Hajnos fashion). I właśnie do takiej – kreatywnej – instytucji druhen zachęcam!
Co jeszcze może zniechęcić? Z pewnością dużo dodatkowego zachodu wokół tej sprawy. Wystarczy, że trzeba wybrać świadków i o wszystkim ich poinstruować – dwie osoby zamiast dziesięciu to spora różnica! I tu właśnie odsyłam do tego, o czym pisałam w tekście Moje żydowskie wesele. Z czego koniecznie nie chcesz rezygnować, a co możesz bez wyrzutów sumienia – mówiąc brzydko – sobie darować.
Tylko jak pogodzić kilka par aby nie wyszło z tego zamieszanie kto ma co robić:)?
OdpowiedzUsuń