photo goacutelowna_zps9097e7ed.png  photo oblogu_zpsccfd91bf.png  photo omnie_zps2e1d951c.png  photo kontakt_zpse9786ce4.png

piątek, 20 września 2013

C jak ... coś niebieskiego

Jako mężatka - z czteroletnim stażem i matka - z czteromiesięcznym synkiem dowiedziałam się właśnie, że całkiem przypadkiem na swoim ślubie miałam zarówno coś pożyczonego (suknia ślubna od przyjaciółki), jak i coś starego (perełki mojej babci). Ale nie miałam za to nic niebieskiego - chyba że liczy się kolor oczu? 

No właśnie: kto o tym decyduje, czy coś się liczy? Może istnieje jakiś gość od przesądów, który sprawdza, czy wypełniłeś wszystko zgodnie z listą? Pewnie uśmiechacie się teraz z politowaniem. No bo któż wierzy w przesądy? Ha! Też zadaję to pytanie wszem i wobec. No ja na przykład nie wierzę (bo to przynosi pecha, hehe). Ale - wierzcie czy nie - ludzie wierzą!

Wszystkie "odpukaj", "nie zapeszaj", czy nawet "trzymaj kciuki", to symptomy tej właśnie "wiary". Zachęcam Was zatem do walki! A więc nałóżcie buty z odsłoniętymi palcami (nie wiem, czy wiecie, ale spowodują one, że szczęście od Was ucieknie, albo Wy od niego), wybierzcie na ślub luty lub maj (bo nie mają "r") i do tego nie pozwólcie, by obsypano Was ryżem, a co! (w pierwszej wersji napisałem "różem", znamienne).

Oczywiście zakrzykniecie, że to wszystko nie przesądy, ale tradycja i ludowe zwyczaje, i że w sformułowaniu "nie dziękuję", nie ma niczego zdrożnego. A jak to nie ma? Ja komuś życzę wszystkiego najlepszego, a ten nie dość, że mi nie chce podziękować, to jeszcze to podkreśla wszem i wobec! 


Niemalowane drewno ma nas uchronić od zguby, a niebieska podwiązka zapewnić wspólny żywot wieczny amen? Jeśli tak, to ja już wiem, skąd tyle rozwodów. Nie myślimy o tym, że małżeństwo to ciężka praca, która wymaga od nas poświęceń i przede wszystkim bezgranicznej miłości, ale o tym, żeby nie zapomnieć włożyć pieniążka do buta, bo to on nam zapewni wspólną bajkową przyszłość. Hm. A jak nie pieniążek, to może słonik z podniesioną trąbą?

No to pojechałam. Posypią się gromy? Ale wesele z niebieskim kolorem przewodnim polecam jak najbardziej! Nietypowe, a przy tym urocze, zwłaszcza w zestawieniu z białym, co widać na załączonym obrazku.

2 komentarze:

  1. Jakie gromy? :) Nie miałam na sobie ani nic pożyczonego, ani nic niebieskiego, ani nic starego :P Zawsze dziękuję za "powodzenia" i nie stukam w niepomalowane drewno - z resztą niepomalowane = niezabezpieczone i szkoda takiego, bo się niszczy szybko ;) Na przesądy szkoda czasu. Ultramarynowy ślub jak buty z ostatniego zdjęcia mmmm... :D

    OdpowiedzUsuń