photo goacutelowna_zps9097e7ed.png  photo oblogu_zpsccfd91bf.png  photo omnie_zps2e1d951c.png  photo kontakt_zpse9786ce4.png

wtorek, 1 lipca 2014

...

Blog chwilowo zawieszony. Za utrudnienia przepraszamy!


piątek, 18 kwietnia 2014

Wielkanocny ślub?


Kochani, w ten przedświąteczny czas, przyjmijcie z głębi serca płynące życzenia! Życzę Wam prawdziwego przeżycia Paschy - tego Święta Świąt. A tymczasem, pomiędzy wyrabianiem drożdżowej babki a pieczeniem kruchego mazurka, z pieśniami wielkopostnymi w tle, naszły mnie takie oto refleksje,  którymi chciałabym się z Wami podzielić.

źródło
Na początku mojej blogowej działalności zadawałam już pytanie o to, czy organizacja ślubu w Wielkanoc (czy to w niedzielę, czy w poniedziałek) to pomysł fajny czy niefajny (zob. TU). Ale raczej na to pytanie nie odpowiadałam. Dziś chyba się trochę postaram. Temat ten trochę też związany jest z tym, czy warto mieć oryginalny ślub, o czym pisałam już na zankyou (konkretnie TU). No bo właśnie tak sobie myślę o Świętach Wielkanocnych i jestem trochę zawiedziona, że tak je traktujemy po macoszemu. Owszem, nie ma takiej aury, jak w Boże Narodzenie (choć ostatnio w Boże Narodzenie "aury" też nie było, jeśli wiecie, o czym mówię), nie ma prezentów, rodzinnych wzruszeń. Jest tak po prostu - miło i wiosennie. No i jest święconka i śmigus dyngus.

źródło
Hmmm. I tu jakiś taki zgrzyt mi się włącza. Bo zakładam, że jeśli obchodzimy te Święta, wiemy też, czego one tak naprawdę dotyczą. A jeśli wiemy, to przecież daleko tam do beztroskiej radości. Jest raczej głębia, tajemnica, tremendum et fascinosum... I radość, owszem, jest też Wielka Radość, ale jakże różna od wesołości (bliżej jej do szczęścia, jeśli rozumiecie, o czym mówię). I teraz pytanie, czy chcemy brać ślub w takim właśnie kontekście. Bo mnie się to na przykład bardzo podoba, i gdybym się miała znaleźć na czyimś miejscu, zdecydowałabym się na taki krok. Ale nie sądzę, że przystroiłabym stół jajeczkami i króliczkami (wiosenne dekoracje - jak najbardziej!), bo nie o to mi w tych Świętach idzie. O ile rozumiecie, o czym mówię. Ciekawa natomiast jestem Waszego zdania. Też czujecie podobnie, czy raczej W OGÓLE NIE ROZUMIECIE O CZYM MÓWIĘ? 

PS A jak ktoś mi złoży życzenia w stylu "smacznego jajka i mokrego dyngusa", to nie ręczę za siebie! Koniec z naszą przyjaźnią! Przestrzegam i uczulam.

piątek, 11 kwietnia 2014

Poślubne marzenia

źródło
Tytuł tego posta to jednocześnie tytuł artykułu znalezionego w kwietniowym "Zwierciadle". Artykuł traktuje o tak zwanym pożyciu małżeńskim, ale ja chyba nie będę komentować akurat tego aspektu. Wiele rzeczy w wywiadzie jest bowiem strasznie tendencyjnych, nachalnych i momentami niestosownych (mogłabym zacytować, ale po co robić reklamę...). Więc właściwie dlaczego o tym piszę? Bo nawet z beznadziejnego tekstu zawsze można wyciągnąć coś dla siebie. I oto mi tylko idzie: wyciągnąć coś konstruktywnego dla nas tu zgromadzonych. Weźmy na przykład taki oto cytacik: "Żeby było miło, trzeba się napracować i wspierać, a nie bawić w ulubione gry małżeńskie: Bo to wszystko Twoja wina!" Albo inny: "[Przed ślubem] warto uzgadniać wzajemne postawy i potrzeby. Poznawać siebie i partnera. Nie bać się, kiedy wyjdzie na jaw, że się różnimy".

źródło
I co z tego, że pani Katarzyna Miller, psychoterapeutka, mówi tu o jednym aspekcie związku - przecież można te słowa przełożyć na związek w ogólności. O przygotowaniach do małżeństwa pisałam już w tekstach: Licencja na miłość i M jak jak małżeństwo. Zainteresowanych odsyłam. Niestety nadal niewielką wagę przywiązujemy do kursów przedmałżeńskich oferowanych nam w parafiach (i patrząc na sposób prowadzenia większości z nich, trudno się temu dziwić!), poza tym wydaje nam się, że odpowiednim sposobem "sprawdzenia się" przed ślubem jest li i jedynie mieszkanie ze sobą. Cóż, ja tak nie twierdzę (choć zdaję sobie sprawę, że niektórzy z nas myślą inaczej), gdyż wydaje mi się, że więcej nam o sobie powiedzą prawdziwie głębokie rozmowy o życiu (hehe), niż "symulacja" tego życia w pomniejszeniu (bo wspólne mieszkanie przed ślubem nigdy nie będzie całkowicie odpowiadało temu po ślubie, a jeśli tak, to nie widzę sensu brania ślubu).


źródło
Często słyszę argumenty, że "jakoś to się ułoży". Nie ma rozmów o dzieciach? Wszystko się zmieni, gdy dzieci się pojawią. I gwarantuję Wam, że się zmieni, ale czy tak, jak tego oczekiwaliśmy? Kwestie finansowe, marzenia (podróże czy raczej telewizor plazmowy z DVD?), oczekiwania co do Waszego małżeństwa teraz i za 15 lat... Jeśli nie teraz, to kiedy? - potem już będzie dużo trudniej o tym wszystkim rozmawiać i zaplanować! I nie można liczyć na to, że druga strona zmieni zdanie. Więc albo samemu trzeba je zmienić, albo zmienić ... partnera. Bo pewne rzeczy są priorytetowe (np. kwestie wiary czy posiadania dzieci). Nie mam racji?

poniedziałek, 31 marca 2014

Gdzie i kiedy?

źródło
Jest taka akcja "Gdzie i kiedy". Słyszeliście? To ona zainspirowała mnie do napisania dzisiejszego postu. Będzie bowiem o oświadczynach. Poruszałam już ten temat w tekście "Powiedz tak", więc zaglądnijcie sobie do niego w wolnej chwili.

Organizatorzy akcji pytają o najbardziej oryginalne i wymarzone oświadczyny, a na ich profilu przeczytać możemy najróżniejsze odpowiedzi. Dopiero w środę okaże się, o co tak naprawdę w akcji chodzi, więc na razie posnuję po prostu swoje rozważania. 

Bo łatwo napisać, że nie ważne gdzie, ani nie ważne kiedy, tylko ważne z kim. Oczywiście, to prawda - ale nie do końca. Bo przecież forma i otoczka też są ważne. Tak samo jak ważne jest to, jak będzie wyglądał Wasz ślub i wesele. Przywiązywanie wagi do takich szczegółów nie jest samo w sobie niczym złym. Gesty i symbole są przecież istotne! Problemem stanowić może jedynie ZBYTNIE przywiązywanie wagi do takich kwestii. Bo kiedy nie cieszysz się z oświadczyn, bo nie były idealne i perfekcyjne, to znaczy, że coś tu jest nie tak... 

Czytałam kiedyś w którejś z mądrych książek o różnicach między kobietami i mężczyznami o tym, jak to jest z niespodziankami u mężczyzn. W końcu zdobędą się na to, by jakąś zorganizować, kupią kurczaka, upieką go, nakryją ładnie do stołu, postawią czerwoną różę, ubiorą się w garnitur, wypsikają najlepszymi perfumami, po czym przyjdzie kobieta i powie: "kochanie, przecież prosiłam cię, żebyś odkurzył", lub rzuci niewinną uwagę o tym, że kurczak jest spalony, albo że przecież kilka razy powtarzała, że woli białe róże od czerwonych. Brrr. Koszmar! A widzicie, ja znam takie sytuacje z własnego podwórka... 


źródło

Po co to mówię? Ano po to, żeby podkreślić, żeby nie przywiązywać się ZA BARDZO do tego "gdzie i kiedy", bo choć to bardzo ważne, nie jest  to przecież najważniejsze. 

czwartek, 27 marca 2014

27 propozycji zastąpienia kwiatów

źródło
Zacznę od tego, że ze względu na nagromadzenie pewnych spraw w ostatnim - i nie tylko - czasie muszę troszkę zmienić częstotliwość ukazywania się wpisów. Generalnie będzie obowiązywać wpajana mi przez moją mamę zasada "lepszy niedosyt niż przesyt". (Nota bene polecam stosować ją w życiu - mnie się czasem udaje i zawsze jestem zadowolona, że nie poszłam o ten jeden "most za daleko"...)

Ale do rzeczy. Zasada krótko mówiąc będzie brzmiała "jeden wpis w tygodniu". Raz to będzie poniedziałek, raz piątek, a raz dwudziestkosiódemka (oczywiście niespodzianka nadal obowiązuje). Pojawiać się będą oczywiście wyjątki od tej reguły, ale niestety nie chcę Wam obiecywać więcej, niż mogę aktualnie zrobić. Facebooka pomaga mi prowadzić moja niezastąpiona szwagierka Paulina (BARDZO DZIĘKUJĘ I BARDZO DOCENIAM!), więc z tym nie będzie takiego problemu (no i zawsze mile widziany chętni do wszelkiej pomocy!). 

źródło
No a dziś w ramach dwudziestkosiódemki "27 propozycji zastąpienia kwiatów". Wpis, o czym już wspominałam, zainspirowany pytaniem wiernej czytelniczki Karoliny. Generalnie z biegiem lat praktyka "zamiast kwiatów" coraz bardziej zaczyna wzbudzać moje wątpliwości. Pisząc bowiem taką formułkę, niejako przymuszamy gości do tego, by kupili nam coś jeszcze - a może oni wcale nie planowali podarować Wam kwiatów? 

Coraz częściej ludzie po prostu przynoszą kopertę, a wiązanek dostaje się dosłownie kilka (i te kilka jest bardzo miłą praktyką - naprawdę cudownie być przez kilka dni otoczonym pięknie pachnącymi kwiatami!). Ponadto decydując się na taki krok, niejako domagamy się dodatkowego prezentu (gdzieś przeczytałam, żeby zamiast kwiatów poprosić o kopertę! Normalnie prawie z krzesła spadłam). Ale to tylko takie moje przemyślenia, bo jest dużo fajnych pomysłów, które jak najbardziej można wykorzystać. Zacznijmy od tych najbardziej typowych i może oklepanych, ale jakiś porządek musi przecież obowiązywać!

1. Oczywiście że książki (koniecznie z dedykacją),
2. mogą być też płyty CD,
3. albo filmy na DVD,
4. wino (jeśli będzie na weselu, to moim zdaniem pomysł nietrafiony, bo zapewne Wam zostanie),
5. czekoladki (lub inne łakocie),
6. kupony totolotka (standardowe pytanie: jak będą się czuli goście, jeśli wygra ich kupon...)
7. albumy na zdjęcia (czy ja wiem...),
8. generalnie coś związanego z Waszymi wspólnymi zainteresowaniami (np. puzzle),
9. lub z marzeniami (np. przewodnik po Paryżu).

źródło
Aha, od razu Was proszę: żadnych wierszyków! Moim zdaniem bardziej powinniśmy się wstydzić tychże, niż tego, że wprost powiemy, o co nam chodzi... Idźmy dalej. Jeśli wzięliście sobie do serca mój wstęp i nie chcecie naciągać gości na kolejny prezent, przemyślcie tak zwane "pomysły z pomysłem", a więc na przykład praktyczne drobne rzeczy, które Wam będą potrzebne na nowej drodze życia, chociażby:   

10. po jednym talerzu, kubku tudzież ręczniku od każdego gościa,
11. kawa lub herbata,
12. ulubiony przepis (!),
13. kwiaty doniczkowe, 
14. drzewka do zasadzenia (jeśli ktoś buduje dom),
15. słoiczki gerbera (jeśli para planuje od razu powiększyć rodzinę),
16. coś co umili Wam wieczory (znalezione na forum),
17. grosik do Waszej "Skarbonki Marzeń",
18. cytat na nową drogę życia (coś w rodzaju modnej ostatnio Księgi Gości).


źródło

Na koniec przedstawiam rozwiązania związane ze wsparciem różnego rodzaju inicjatyw społecznych, jak choćby:

19. "Kochanie będziemy mieli dziecko" (o której już pisałam TU),
20. maskotki dla Domu Dziecka,
21. artykuły szkolne dla potrzebujących dzieci,
22. psia karma do schronisk,
23. wsparcie hospicjum dziecięcego (np. Małopolskie Hospicjum dla dzieci),
24. lub innego rodzaju ośrodków czy fundacji (np. Cegiełka Weselnej Pomocy),
25. można też przekazać otrzymane kwiaty na przykład Domom Spokojnej Starości,
26. czy zanieść na cmentarz i położyć na zaniedbanych grobach!

27. Jakieś inne propozycje?


piątek, 21 marca 2014

Przed zachodem słońca...

źródło
No to proszę bardzo - inaugurujemy nowy cykl. Dla małżeństw - obecnych, przyszłych, a także tych, którzy jak na razie tylko marzą o małżeństwie. Dookoła masa rozwodów, małżeństw nieszczęśliwych, albo związków nieformalnych, bo po co się żenić, kiedy jest, jak jest. Czy nie ma na to rozwiązania? Moim zdaniem jest. A nawet dwa. Po pierwsze, trzeba dobrze się do małżeństwa przygotować, a po drugie dbać o nie w każdym poszczególnym dniu jego trwania. I o tym będzie ten cykl. O tym, jak wytrwać.

Na początek sprawa taka oto: jak się kłócić, żeby nie doprowadzić do końca związku. Generalnie kłótnie w ogóle nie są niczym złym, bo przecież bez nieporozumień się nie obejdzie. Kiedy patrzę wstecz na wszystkie nasze awantury, myślę sobie: ile czasu straciliśmy! Ale z drugiej strony te sytuacje popychały naprzód i doskonaliły nas. Czasem kłótnia to jedyne rozwiązanie i lekarstwo na gnuśność i jednostajność w związku. Ale pod warunkiem, że „gniew trwa tylko przez chwilę” i ma dobry finał.


źródło
Bardzo lubię zdanie z Biblii, gdzie czytamy, żeby pojednać się przed zachodem słońca. Nie zawsze mi się to udaje, ale jest to dla mnie ważne. Dobrze bowiem dobrze skończyć dzień, by kolejny również zacząć dobrze. Ale to nie chodzi o to, by machnąć ręką i pogodzić się dla świętego spokoju, zakopując problemy, które się pojawiły, pod dywan. Trzeba stawać w prawdzie i starać się pojednać, wyjaśniając sobie wszystko. To oczywiście ideał, ale kiedy będziemy mieć go w tyle głowy, łatwiej będzie nam przetrwać burze i napory. A zatem: kłóćmy się z głową! Oto wskazówka na dziś.

poniedziałek, 17 marca 2014

Kochani, będziemy mieli dziecko!


źródło

Bardzo Wam dziękuję za włączenie się w świętowanie moich blogowych urodzin! Było wspaniale! A po przerwie wracam z dwoma nowymi cyklami artykułów. Z naszej sondy wynika, że najbardziej przypadł Wam do gustu piątkowy alfabet, co bardzo mnie cieszy! Ponieważ w alfabecie poruszałam zarówno kwestie ślubno-weselne, jak i związkowo-małżeńskie, postanowiłam to rozdzielić i stworzyć poniedziałkowe "Ślubne sprawy" i piątkowy "Kącik małżeński"! Co Wy na to? Czekam na opinie! 

A żeby nie być gołosłowną dziś już zaczynam, niniejszym inaugurując serię ślubnych artykułów. Zasygnalizuję mianowicie pewną kwestię, o którą zagadnęła mnie jedna z wiernych czytelniczek, Karolina. Zapytała bowiem, co mogę polecić zamiast kwiatów, żeby to nie były książki czy kupony totolotka. No więc sumiennie zabrałam się do pracy i stworzyłam listę propozycji. Myślę, że niedługo - po pewnym dopracowaniu - pojawi się ona w dwudziestkosiódemce (numer dwa w naszej sondzie).

źródło
Ostatnio jednakże moją uwagę przykuła pewna bardzo ciekawa i inspirująca akcja - "Kochani, będziemy mieli dziecko". Najpierw myślałam, że chodzi w niej o pary, które stają na ślubnym kobiercu nie w dwójkę - a w trójkę, jeśli wiecie, o czym mówię. Ale zostałam naprawdę mile zaskoczona, gdyż akcja okazała się przenośnią (bardzo doceniam!) i dotyczy wsparcia młodych podopiecznych Akademii Przyszłości działającej w ramach mojego rodzimego - bo krakowskiego - i bardzo przeze mnie cenionego Stowarzyszenia WIOSNA.

Jeśli zatem:
1. Szukacie pomysłu na zastąpienie kwiatów czymś kreatywnym,
2. Z różnych względów odpadają książki, kupony totolotka, czekoladki, wino itp.,
3. Chcecie podzielić się Waszym szczęściem z potrzebującymi dziećmi,


WEJDŹCIE W TO! 

Ja bardzo polecam.

sobota, 8 marca 2014

Urodzinowe wydanie bloga 27 sukienek!

Kochani!

Nadszedł ten dzień! Dokładnie 8 marca - rok temu - zainicjowałam działalność bloga 27 sukienek (zobacz TU)! Z tej okazji zgodnie z zapowiedzią wraz z ekipą zaprzyjaźnionych fachowców przygotowałam dla Was urodzinową sesję zdjęciową "Królewna Śnieżka". Znajduje się ona w specjalnym wydaniu bloga, które możecie zobaczyć klikając na poniższe zdjęcie. 

Kliknij na zdjęcie, by zobaczyć całą sesję!

Dla lepszego efektu (niestety - ograniczenia techniczne!) polecam ściągnąć plik na dysk, najlepiej poprzez ten link: URODZINOWE WYDANIE BLOGA 27 SUKIENEK.

Ale to nie koniec niespodzianek. Zapewne zauważyliście, że blog pojawił się w całkiem nowej szacie graficznej. Mam nadzieję, że Wam się podoba! Wzięłam pod uwagę wszystkie Wasze sugestie, które docierały do mnie przez ostatni rok, i oto jest - nowa odsłona bloga! Dziękuję za wszystkie opinie!

Na zakończenie trzecia bardzo ważna kwestia. Na facebooku ogłosiłam, że każdy kto dołączy do urodzinowego wydarzenia, ma szansę otrzymać kolczyki "27 sukienek. Limited edition". Nie jest to konkurs, więc nie ma żadnego regulaminu, ale obiecuję Wam, że losowanie odbędzie się zgodnie z prawem i nie będzie żadnego oszukiwania! Wieczorem na facebooku objawię nazwisko szczęśliwca!

made by: Magdalena Buczkowska

Czekam na Wasze komentarze i życzę wszystkiego najpiękniejszego z okazji Dnia Kobiet!

piątek, 28 lutego 2014

Z jak ... zakończenie


źródło
I dobiegł końca nasz półroczny cykl alfabetyczny! Od września kolejne litery alfabetu decydowały o poruszanych tematach. Czy cykl się podobał? Oceńcie sami - mnie pisało się bardzo dobrze, zresztą poprzednie filmowe piątki również bardzo lubiłam. Ale czekam na Wasze opinie i zapraszam do sondy zamieszczonej po prawej stronie! Który z dotychczasowych cykli lubiliście najbardziej?

Idzie wiosna - idzie nowe. Przyszły tydzień poświęcimy w całości przygotowaniom do urodzin bloga. Już w poniedziałek uchylę rąbek tajemnicy z naszej niezwykle kobiecej sesji o Królewnie Śnieżce, która tak, jak każda z nas, czeka na swojego Księcia, a także zaproszę Was do urodzinowego "wydarzenia"! Czeka nas wiele nowości, a więc: bądźcie ze mną!

czwartek, 27 lutego 2014

27 pączków


Dziś Tłusty Czwartek i zarazem Dwudziestkosiódemka! Zapraszam Was więc do akcji "27 pączków"! Ktoś jest chętny tyle zjeść? Ja mam jak najbardziej dobre chęci! A więc do dzieła! Wpisujcie swoje wyniki! A poniżej przepis na domowe pączki od naszej czytelniczki Ani, pochodzący z jej bloga Mania Wypiekania. Jest tam też wiele innych przepisów na ostatkowe łakocie, więc zaglądnijcie! Zob.: Przepis na pączki hiszpańskie

No i przestroga: dziś nie myślcie o tym, że nie zmieścicie się w suknię ślubną! Jak przyjdzie co do czego, na pewno się uda.

PS Zdjęcie znalezione na profilu koleżanki, Oli. Olu, jeśli to Twoje dzieło, napisz przepis! Są przecudne (i zapewne przesmaczne!).

piątek, 21 lutego 2014

U jak ... urodziny

Dzisiejszego posta dedykuję mojej przyjaciółce, Gosi, która obchodzi dzisiaj swoje urodziny! Moja droga, życzę Ci, abyś odkryła swoje powołanie, znalazła to, czego szukasz, i nadal podążała tą ścieżką, którą wybrałaś. Bądź szczęśliwa! A jeśli już o urodzinach mowa, to chciałabym w tym momencie coś zapowiedzieć. Mianowicie 8 marca - w Dzień Kobiet - mija dokładnie rok odkąd założyłam bloga 27 sukienek. Z tej okazji chciałabym Was zaprosić do świętowania!

Niedługo podam więcej informacji na ten temat, ale już teraz zdradzę, że przygotowałam dla Was niezwykłą niespodziankę... Tajemniczą i kobiecą sesję z Królewną Śnieżką w roli głównej! Mrok, lampiony, mnóstwo świec, wino, słodkości... Co to będzie, przekonacie się już wkrótce! Oczekujcie!

PS Czy ktoś jeszcze obchodzi dzisiaj swoje urodziny? Wszystkiego najlepszego!

piątek, 14 lutego 2014

W jak ... walentynki


źródło
Kochani, ze względu na okoliczność znów pozwoliłam sobie zmienić kolejność liter. Następnym razem będzie "u" (ale nie mam zielonego pojęcia jak co!) Dziś będzie krótko, bo wszyscy świętują i nie mają zapewne czasu (a może nie wszyscy świętują? my w sumie nie jakoś szczególnie; chyba wolimy inne okazje...).

Ale do rzeczy. Jakby nie patrzeć to Dzień św. Walentego, więc to nie tylko jakaś głupia tradycja z serduszkami w tle (choć tak by trochę wyglądało). Ten święty faktycznie istnieje, więc sprawa nie jest do końca taka znów banalna. No a przecież w Święcie Miłości nie ma niczego złego, więc na tę okoliczność przyjmijcie, Drodzy, życzenia.

Tym, którzy wciąż szukają, i którym dedykowałam ostatni tekst ("s jak... singiel"), życzę cierpliwości i wiary w to, że Prawdziwa Miłość przyjdzie (ale pamiętajcie, że najpierw trzeba odnaleźć ją w sobie!). Tym, którzy już znaleźli, ale jeszcze czekają (czyli narzeczonym, mówiąc krótko), życzę wiele wewnętrznego pokoju i przekonania, że to, na co się decydujecie, to coś naprawdę pięknego i ważnego. Tym zaś, którzy już razem trwają (w sensie małżonkom), życzę wytrwałości w Tym Najpiękniejszym z Najpiękniejszych Powołań, i prawdziwego Szczęścia, które z niego pochodzi!

KOCHAJMY SIĘ!


poniedziałek, 10 lutego 2014

wybieramy sukienkę cz. 11


Nie sądziłam, że aż tyle będzie tych części - zaczęło się tak niewinnie! A tu nawet dogrywkę mieliśmy. Na szczęście już wiadomo, że zwycięską suknią będzie niewątpliwie suknia C, nota bene suknia dwudziesta siódma (zob. TU)! 

źródło

Piękna jest, prawda? W głębi serca miałam nadzieję, że to właśnie ona wygra. Jednak te fasony cieszą 
się nadal największym zainteresowaniem.

Osoba, której komentarz zdecydował o wyniku, dowie się o tym - zgodnie z wcześniejszą zapowiedzią - dopiero w Walentynki. Ogłoszenie wyników odbędzie już tylko na facebooku.

Po więcej inspiracji od Elizabeth Passion zapraszam do lektury mojego artykułu na zankyou. Dziękuję, że byliście ze mną przez ten cały czas!

piątek, 7 lutego 2014

S jak ... singiel


źródło

Mogłoby być - a jakże - "s jak suknia", ale ileż można o tym samym! Wieczorem dowiemy się, która suknia ostatecznie zwyciężyła w naszym "plebiscycie", a w Walentynki poznamy szczęśliwą zwyciężczynię dwudziestosiedmioprocentowej zniżki na nią w salonach Elizabeth Passion. I to już będzie koniec naszych sukienkowych przygód. 

Trzeba więc trochę odetchnąć, zwłaszcza że blog czytają także dziewczyny, które tak jak ja wierzą w małżeństwo, ale nie mają jeszcze drugiej połówki. I wspaniale! Bo to jest miejsce także dla Was. Może dzięki moim tekstom nie wpakujecie się w coś głupiego, tylko będziecie dążyć do ideałów i nie będziecie bały się marzyć? Taka idea mi właśnie przyświeca.

Najgorsze jest czekanie. Czekanie na to aż w końcu ktoś się pojawi. Czekanie aż on zadzwoni, kiedy już się pojawi. Czekanie aż się oświadczy, jak już zadzwoni. Czekanie aż wyznaczycie datę ślubu, kiedy już się oświadczy... I tak można bez końca aż życia nam zabraknie. Owszem, parafrazując Kubusia Puchatka, czasem najpiękniejszy jest ten moment "tuż przed". Tylko żeby nie było tak, że potem już nie jest pięknie!

Zachęcając Was do marzeń, nie zachęcam do mrzonek. Bo wiecie, że mężczyzna nie może być dla Was lekarstwem na kompleksy i smutki? Wiecie, że jeśli chcecie być szczęśliwe, najpierw musicie odnaleźć Szczęście w sobie? Wiecie, że najpiękniejsza chwila to właśnie ta, która trwa TERAZ?

Powiem z mojego doświadczenia: nie ma co się szarpać. Należę do tych osób, które wszystko zawsze przeżywały na sto procent. A zwłaszcza każde rozstanie. Wylewanie łez, leżenie w łóżku przy zasłoniętych zasłonach i słuchanie lirycznych piosenek - takie zachowania nie były mi obce. Gdybym wiedziała, że już niedługo spotkam Tego Jedynego, może bym się tak nie przejmowała?

Więc po pierwsze, życzę Wam NADZIEI na to, że Szczęście Was w końcu odnajdzie, niezależnie od tego, jak długo już czekacie. Po drugie, życzę WIARY w marzenia i ideały. Często słyszymy, żeby nie być zbyt wybrednym, bo zegar tyka, a ja Wam powiem: bądźcie wybredne! Dążcie do tego, co doskonałe i co uczyni Wasze życie Pełnym. Nie obniżajcie poprzeczek! No i oczywiście życzę Wam MIŁOŚCI. Tej idealnej - ale nie idealnej jak z bajki, tylko idealnej dla Was i Waszego Życia.

Na koniec dedykuję Wam piosenkę.



poniedziałek, 3 lutego 2014

wybieramy sukienkę cz. 10


Nadszedł wielki dzień! Przez ostatni tydzień głosowaliśmy na najpiękniejszą z trzech sukni Elizabeth Passion (więcej szczegółów TU). Zdania były naprawdę podzielone, jednak największym powodzeniem cieszyły się dwie suknie: B i C . 

 B
źródło

C
źródło

Ze względu na politykę konkursową musiałam usunąć dwa komentarze i w związku z tym mamy najprawdziwszy remis! Dziewięć głosów na suknię B i dziewięć głosów na suknię C! A zatem przechodzimy do drugiego etapu: dogrywki! Przechodzą do niego te osoby, które głosowały na ww. dwie suknie (czyli aż osiemnaście osób!). 

Co trzeba zrobić? Już mówię. W komentarzu pod tym artykułem na facebooku (gdyż tam odbywa się od początku nasza sonda) należy przekonać mnie (i czytelników), dlaczego to właśnie TA suknia ma wygrać. Najciekawszy komentarz wskaże zarówno zwycięską suknię, jak i osobę, która ma otrzymać na nią zniżkę!

Czekam na Wasze komentarze przez następny tydzień do niedzieli (9 lutego), a w poniedziałek Ostateczne Rozwiązanie naszej dwudziestosiedmiosukienkowej sondy!


piątek, 31 stycznia 2014

T jak ... Targi ślubne


źródło
Co prawda powinna być teraz literka "s" (jako doktorantka polonistyki akurat alfabet znam, hehe), ale fejsbukowicze już wiedzą, że pozwoliłam sobie na drobne przesunięcie - w końcu trwa sezon Targów! Potem to już będzie po tak zwanych ptokach. Fejsbukowicze wiedzą także, że na Targi wybrałam się w moim stołecznym mieście Krakowie co się zowie.  

Na początek powiem, że naprawdę duży plus za organizację! Wszystko zapięte na ostatni guzik, brak chaosu - wszyscy chodzą jak w zegarku (czyli z prędkością światła rozdają ulotki, hihi). Tak więc żadnych minusów za obsługę i inne takie okoliczne kwestie, jak parking czy informacja. A to przecież bardzo ważne jest! 

Na targi udałam się wraz z moim mężem i synkiem. Nie muszę tłumaczyć, że wszyscy nas brali za parę przygotowującą się do ślubu! Jeden z wystawców chciał nam wcisnąć nawet ofertę chrzcielną (co mi się całkiem a całkiem nie podobało, gdyż było nachalne), a mąż celowo wszystkim powtarzał śpiewkę: "to ja może przekażę ulotkę żonie", i czekał na pełną skonsternowania minę i nerwowy śmiech po drugiej stronie.  Hehe.


źródło
Inni wystawcy raczej nachalni nie byli, co mi się właśnie podobało. Grzecznie rozdawali ulotki - ale nie wpychali ich na siłę - i zapraszali na stoiska.  A jeśli już o stoiskach mowa, to niestety nie panowała tu jakaś szczególna różnorodność. Oprócz dwóch - o czym za moment - żadne nie wyróżniało się niczym wyjątkowym. Podobnie sytuacja wyglądała z ulotkami i z zespołami muzycznymi, których przegląd odbywał się przez cały dzień...

I tu moja refleksja. Przemysł ślubny w Polsce nadal jest niezwykle mało wymagający. Na weselu wystarczy dobry zespół (co oznacza dla ogółu NIE dobrą muzykę, ale dobrą zabawę), pierwszy taniec i oczepiny. Wesela tematyczne, z motywem przewodnim, kolorowe buty? To nadal niepopularne rozwiązania. A więc jaki pan, taki "targowy" kram. Ale tak jak mówię, to nie wina organizatorów czy nawet dostawców - to nasza wina!


źródło
Wspomniałam, że spodobały mi się dwa stoiska, a były to: Muffinkowe Love i Bukiet Love (wraz z Projekt Ślub). Nie ma jak Love! Niebanalnie udekorowane i oferta też niebanalna. Wniosły prawdziwy powiew świeżości! Podobał mi się też "Sufler Młodej Pary", który każdy z uczestników otrzymywał przy wejściu. Można tam znaleźć tematy, których raczej w ślubnej blogosferze dotychczas nie uświadczyłam! A zatem: polecam! I na Targi Ślubne zwłaszcza w Krakowie, też polecam się wybrać. Mnie było naprawdę miło!

PS Patrząc na to ostatnie zdjęcie, nie sposób nie wspomnieć o konkursie organizowanym przez blog minwedding! Koniecznie tam zajrzyjcie.




poniedziałek, 27 stycznia 2014

wybieramy sukienkę cz. 9


No i dokonało się! Dziś Wielki Finisz - zostały nam już tylko trzy sukienki. A w związku z dwudziestkosiódemką przypadającą w poniedziałek (niezorientowanych odsyłam TU) należy Wam się obiecana NIESPODZIANKA! Mówiłam już po cichu, że będzie ona ściśle powiązana z najnowszą kolekcją boskiej pracowni Elizabeth Passion, teraz czas na szczegóły.


źródło

Trzy ostatnie sukienki, które widzicie powyżej, pochodzą właśnie z najnowszej kolekcji Elizabeth Passion. Macie cały tydzień, by oddawać głos na tę - Waszym zdaniem - najpiękniejszą. Czy to będzie ekstrawagancka krótka sukienka A (powiem szeptem, że ten model istnieje też w wersji długiej), elegancka koronkowa suknia B, czy też pełna przepychu suknia C "dla księżniczki"? Uwaga: głosowanie odbywa się na facebooku!

Ta suknia, która zdobędzie najwięcej głosów, wygrywa, i na nią zwyciężczyni otrzyma 27 procentowy rabat do wykorzystania przez cały rok we wszystkich salonach Elizabeth Passion! Szansę na otrzymanie go ma każdy, kto zagłosuje (a zatem warunkiem jest posiadanie konta facebookowego oraz polubienie strony 27 sukienek), jednak tylko jedna osoba otrzyma niespodziankę (szczegóły przedstawię po zakończeniu głosowania, czyli już w najbliższy poniedziałek, a ogłoszenie wyników w Walentynki). A więc: CZAS START! 

PS A tutaj dzisiejsza dwudziestkosiódemka - chyba nikogo nie zdziwi, prawda?


27 wymarzonych sukni ślubnych


Oto podsumowanie naszej kilku miesięcznej facebookowo-blogowej sondy. 27 sukienek zebranych w jednym miejscu! Niektóre wzbudzały Wasz entuzjazm, inne były Wam raczej obojętne. Są też takie, które na wieki skradły Wam serce, lub takie, które Was rozśmieszyły - czy nawet zbulwersowały. A która jest Twoją wymarzoną?

Kliknij, żeby powiększyć

Więcej o naszej sondzie i źródłach sukienek tutaj:


wybieramy sukienkę cz. 8


Na początek tego bogatego w wydarzenia dnia tradycyjnie przedstawię podsumowanie trzech sukienek z poprzedniego tygodnia, wieczorem zaś Wielki Finisz z trzema ostatnimi sukienkami i niespodzianką od Elizabeth Passion! Bądźcie czujni!

Ponieważ w ubiegłym tygodniu świętowaliśmy Dzień Babci, są to sukienki wzięte prosto z lat 30.! Najbardziej spodobała Wam się suknia A. Zresztą mnie też! Voila!

A
źródło

B
źródło

C
źródło

piątek, 24 stycznia 2014

R jak... rozwód


źródło

Post będzie z tych trudnych i bardziej kontrowersyjnych (tylko nie uciekajcie na stałe, jeśli Wam się nie spodoba, bo w poniedziałek znów będzie lekko i przyjemnie, hehe). No bo czyż o rozwodzie można pisać tak, jak gdyby nigdy nic? Tak jak by to było normalne, naturalne i wcale nie takie straszne? 

Napisałam kiedyś, że mój blog to blog ślubny, i na nim się rozwodów nie zakłada (zob. TU). I powtórzę to po raz kolejny. Uważam bowiem, że jeśli ktoś bierze ślub ze świadomością "opcji rozwodowej", ślub z góry jest nieważny (chociażby z punktu widzenia prawa kościelnego). Poza tym to najzwyczajniej w świecie hipokryzja i nieuczciwość. Już nie mówię o wypowiadaniu z taką świadomością słów przysięgi...

Co jednak jeśli rozwód jednak się zdarza w naszym najbliższym otoczeniu lub dotyka nas samych? Jestem daleka od tego, by namawiać kogoś do tkwienia w toksycznym związku lub przekonywania do tego związku na siłę kogoś, kto nas zdradza, krzywdzi i ewidentnie już dawno od nas odszedł. Niestety takie naprawdę trudne sytuacje także się zdarzają, jednak znacznie rzadziej, niż się o tym trąbi dookoła.

Bo rozwód to nie jest rozwiązanie problemów małżeńskich. Do tego służy terapia, a jeszcze lepiej - gruntowne przygotowanie do małżeństwa PRZED ŚLUBEM. Podsumowując: rozwodów nie zakładam i nie uznaję, aczkolwiek są różne sytuacje, i nie mogę w żaden kategoryczny sposób powiedzieć, że rozwód jest zły. Bo czasem jest najlepszą opcją, jaką daną osobę może spotkać...

A co z rozwodami z kościelnymi? Po pierwsze: takie nie istnieją. Po drugie: nie istnieje nawet unieważnienie małżeństwa (Kościół nie może nagle unieważniać czegoś, co było w jego rozumieniu sakramentem, czyli świętością). Istnieje jedynie stwierdzenie nieważności małżeństwa, a zatem udowodnienie, że małżeństwo to nigdy ważne nie było.

To niestety trudny temat, ale warto snuć nad nim refleksje przed ślubem. Bo to właśnie idealny czas na to. Potem - niech już takowych nie będzie! Tego Wam życzę z całego serca.



poniedziałek, 20 stycznia 2014

wybieramy sukienkę cz. 7


Za tydzień w poniedziałek przypada 27 stycznia i wtedy Wielki Finisz naszej sondy! Będzie wpis poniedziałkowy, dwudziestkosiódemkowy i dwudziestkosiódemkowa niespodzianka (z racji poniedziałku). A jeśli idzie o to ostatnie, to zdradzę tylko tyle, że będzie ona ściśle powiązana z najnowszą kolekcją cudownej pracowni Elizabeth Passion! Na zachętę jedna z sukni wybranych przez czytelniczki Love my dress.

źródło

Tymczasem poniżej trzy zeszłotygodniowe suknie. Prym wiodła suknia B - choć krótka! Jednak nie jesteśmy takimi tradycjonalistami, jakby się mogło wydawać!

A
źródło

B
źródło

C
źródło


piątek, 17 stycznia 2014

P jak ... przysięga

Zacznijmy od tego, że w Kościele Katolickim przysięgę składa się przed Bogiem, i to czyni ze ślubu sakrament, gwarantując jego niezniszczalność. Jak wiemy natomiast, rozwodów dookoła masa, i głównie rozwodzą się właśnie pary ślubujące w Kościele. No bo to żadna magiczna formułka nie jest. Owa niezniszczalność polega jedynie na stosunku do niej Państwa Młodych. 

Jeśli dla nich to nie sacrum, żadnej gwarancji na trwałość związku przysięga sama w sobie im nie zapewni (bo to nie zaklęcie - jw.). A zatem, ślubując, "że cię nie opuszczę aż do śmierci", musimy w to wierzyć całym sobą - inaczej nici z naszego małżeństwa (a czasem niestety i wiara nie pomaga, więc trzeba też trochę rozsądku).

Ostatnio na jednym popularnym blogu miała miejsce dyskusja na temat brania ślubu kościelnego przez osoby niewierzące. Dla mnie to, jak już pewnie wiecie, pewna hipokryzja (mówiąc ostro) czy też nieuczciwość (mówiąc lżej). No bo przecież są przysięgi jednostronne (przed Bogiem ślubuje tylko osoba wierząca), a także śluby cywilne (które mogą być jeszcze bardziej uroczyste, jeśli odbędą się na przykład w plenerze lub w ślicznym dworku!).

Chciałabym też poruszyć kwestię przysięgi z pamięci. Bo ja to bardzo polecam. Dlaczego się tego boimy? Dlaczego zakładamy, że będziemy się za bardzo stresować? Że się pomylimy (słynne "że cię nie dopuszczę")? Że zapomnimy słów? To przecież najważniejszy moment całego dnia! O to się przecież w tym wszystkim rozchodzi! Dlaczego więc nie możemy dać z siebie wszystkiego właśnie wtedy?

Pisałam już o tym, że zbyt często skupiamy się na całej otoczce, zapominając o najważniejszym. No a przysięganie sobie na wieki (powtórzmy to: na wieki! - jeśli boisz się tych słów, może nie jesteś jeszcze gotowa?) to jedna z najdonioślejszych chwil w życiu. W ogóle przecież to ślub jest najważniejszy, a my tylko sala, DJ, barszczyk i oczepiny. A na tym życia nie zbudujemy... Inwestujmy w to, co najważniejsze! Zgadzacie się?


Artykuły o podobnej tematyce:




poniedziałek, 13 stycznia 2014

wybieramy sukienkę cz. 6

Zacznę od przywołania konkursu ogłoszonego przez Decoris Wedding Collection, w którym wygrać można suknię ślubną - tę, którą widzicie powyżej. Takie konkursy zdarzają się na różnych portalach co jakiś czas, więc uważnie śledźcie, co w trawie piszczy (nie o wszystkim będę informować, tak dobrze to nie ma!) Tym razem wystarczy napisać, dlaczego chce się wygrać, i swoją argumentacją przekonać jury. Zatem powodzenia!

A teraz wracam do naszej ankiety. Generalnie ostatnio sondy na suknie, bukiety, zdjęcia ślubne i kto wie co jeszcze możemy znaleźć praktycznie na każdym portalu - to ze względu na koniec sezonu i początek nowego. Ale u nas trochę wspak, bo sonda już trwa i trwa... Czeka na styczniową dwudziestkosiódemkę, by zostać rozwiązaną, więc już nie tak długo do końca. No i spodziewajcie się wtedy czegoś!

W ubiegłym tygodniu największą popularnością cieszyła się zwycięska suknia na blogu Love my dress (tutaj suknia A). Jak zauważyliście, raczej rzadko informuję o konkretnych markach, bo w tej akurat sondzie idzie o coś zupełnie innego: o określenie własnego stylu, nie zaś promocję konkretnych firm czy projektantów. Na to przyjdzie jeszcze czas!