photo goacutelowna_zps9097e7ed.png  photo oblogu_zpsccfd91bf.png  photo omnie_zps2e1d951c.png  photo kontakt_zpse9786ce4.png

niedziela, 28 lipca 2013

poniedziałek 29 lipca (s. 2)


Tego nie lubię, a to nagminnie we współczesnym amerykańskim kinie się spotyka. Oczywiście, wszystko to, co zazwyczaj traktuje się jako odejście od normy, jest ukazane jako takie właśnie, ale podchodzi się do tego z niejaką przychylnością i życzliwością, z jaką traktuje się małe dziecko, które wyjada smakołyki ze spiżarni albo szczeniaczka, który bawi się butami domowników. Niby nam to przeszkadza, ale przecież tak naprawdę to jest fajne.

Na przykład krzyżowanie palców przy składaniu dokumentów w Kościele. Ten przypadek jest pokazany tak, abyśmy my, widzowie, pomyśleli sobie: "ha, w sumie to racja. Tak właśnie powinno się robić". A to przecież jest krzywoprzysięstwo. Na przykład kiedy deklarujemy się jako wierzący członkowie Kościoła i przysięgamy, że wychowamy dzieci w wierze katolickiej, a de facto sami nie pojawiliśmy się w Kościele od własnego bierzmowania (jeśli w ogóle) i generalnie "te sprawy" nas nie interesują, to ślub nam udzielony jest nieważny. A mało kto o tym wie.

Ale powiem tak: film mi się spodobał. Mimo tych minusów, które w skrócie przedstawiłam, miał w sobie jednak dużo dystansu do samego siebie, to jest: autoironii. Można by go nazwać absurdalną komedią pomyłek w stylu "To nie tak jak myślisz kotku" (choć w tym momencie temu ostatniemu nieco ubliżam). Kiedy weźmie się fabułę w nawias, dostrzeże się błyskotliwe dialogi i naprawdę świetną grę aktorską.

Więc jeśli już chcecie film oglądnąć, potraktujcie historię tam pokazaną z przymrużeniem oka, i weźcie sobie do serca to, o czym napisałam. A potem zapraszam Was tu, byście wyraziły swoją opinię. Czekam!


2 komentarze:

  1. W zupełności się zgadzam z opinią.

    OdpowiedzUsuń
  2. To teraz ja - Wiolka;)Przeczytałam tylko jedną, dość zachęcająca recenzję. Spojrzałam na obsadę, która zachęciła mnie jeszcze bardziej i kiedy na urlopie dopadło mnie deszczowe popołudnie nie wahałam się, żeby spędzić je w kinie. Niestety już pierwsza scena spotkania trójki najstarszych bohaterów wprowadziła mnie w zażenowanie. A potem oglądałam dalszy ciąg naiwnie po cichu licząc, że może zakończenie jednak będzie takie moje, idealistyczne;)Efekt był taki, że wyszłam z kina z poczuciem niesmaku. Już pomijam, że nigdy jakoś nie pasowały mi te amerykańskie wesela w ogrodzie w białych namiotach;)

    OdpowiedzUsuń