photo goacutelowna_zps9097e7ed.png  photo oblogu_zpsccfd91bf.png  photo omnie_zps2e1d951c.png  photo kontakt_zpse9786ce4.png

piątek, 31 maja 2013

Biała sukienka (s. 2)


To mi przypomina, że jutro Dzień Dziecka, a ja, jako świeżo upieczona mama, szczególnie silnie na to święto reaguję. Bo nie jest ono przecież okazją do rozpieszczania swoich pociech, a raczej formą zwrócenia uwagi świata na to, że: „Halo! Dzieci istnieją i są ważne!”. No dobrze, dobrze, ale do czego zmierzam (pewnie się niecierpliwicie i wydaje Wam się, że urodziłam dziecko i całkiem zwariowałam na jego punkcie, co częściowo jest prawdą). 

Co powiecie na to, że małżeństwo bez dzieci jest trochę niepełne? Że branie ślubu ze świadomością, że rezygnuje się z posiadania potomstwa (podkreślam tu intencjonalny charakter!), jest jakieś takie ... no nie wiem (nie chcę nikogo obrazić i ani osądzić) nie fair? Często jednak spotykam się z sytuacjami, w których nagle się okazuje, że kobieta już bardzo chce mieć dziecko, a mężczyzna zupełnie ale to zupełnie nie. I co wtedy? No i ja właśnie nie wiem, co wtedy. Mogę zapytać jedynie: czy wcześniej o tym rozmawialiście? 

Planując ślub, nie możemy się zatrzymać na długości welonu i kroju kamizelki. Coś nie coś o tym pisałam już TU. Bo ja się nie dziwię, że są rozwody, i że nie ma nic pewnego, jeśli wcześniej zasadniczych kwestii się nie uzgodni i nie przedyskutuje. A kwestia chęci posiadania dzieci to kwestia – jakby nie patrzeć – zasadnicza. Się mylę?


3 komentarze:

  1. nie podoba mi się to, że się tłumaczysz. To jest ta zła polska rzecz. I nie podoba mi się to, że odpisałabyś na ten komentarz "nie tłumaczę się tylko blabla", to też mi się nie podoba.

    nie jesteś już w ciąży więc mogę pisać niemilusio :D
    kabat.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wydaje mi się, że po prostu czasem trzeba uważać ze stawianiem sprawy na ostrzu noża i opisywaniem rzeczywistości w sposób czarno-biały. Nie ze względu na oportunizm, ale ze względu na szacunek do drugiego człowieka.

      Usuń
  2. Coś w tym jest...lepiej ustalić pewne kwestie ad posiadania potomstwa (a nawet zapędzę się - temat jego wychowania - niektórzy z góry zakładają kim będzie dzieciak! Np: że będzie muzykiem/ politykiem? z kolei dają wolny wybór -jak np: wybór religii w 18 r. życia). I nie tylko te kwestie. Ale też przegadać drobne kwestie choćby obowiązków - kto lubi zmywać garnki, a kto wolałby raczej odkurzać - ja nie lubię :P a także ważne sprawy dot. antykoncepcji, itd. Lepiej dogadać się/ lub rozczarować /lub odejść "przed", niż "po"... Niektóre sprawy są kluczowe i stąd biorą się rozwody z przysłowiowych "rozrzuconych skarpetek". Naszła mnie taka refleksja po przeczytaniu tego tekstu, który z resztą bardzo mi się podoba. Pozdrawiam autorkę Mamę i dziecko :) Julita.

    OdpowiedzUsuń