photo goacutelowna_zps9097e7ed.png  photo oblogu_zpsccfd91bf.png  photo omnie_zps2e1d951c.png  photo kontakt_zpse9786ce4.png

piątek, 3 maja 2013

kawaler (s. 2)


Bo dla mnie sprawa jest jasna: jeśli chcesz poznać przyszłego męża w knajpie (choć oczywiście i takie sytuacje kończą się happy endem, którym – podkreślmy – jest nie ślubny kobierzec, a miłość po grób), lub związać się z facetem, który ogląda się za innymi, przeklina i co tydzień (albo i częściej) chodzi na piwo z kumplami (nie mówię, że to złe samo w sobie), to nie dziw się, że wszystkie te parametry po ślubie się nie zmienią, a nawet będzie jeszcze gorzej.

Nie podaję tu przykładu rozrzuconych skarpetek, bo o tym akurat się trąbi na prawo i na lewo, ale zwracam uwagę na coś znacznie poważniejszego: nie każdy kawaler kawalerowi równy. I nawet jeśli Twój ukochany boi się ślubu, ciężko mu się zdecydować na ten kolejny krok, ale szanuje Cię i to, co Was łączy, nie przekreślaj go, bo może ma swoje powody, by się bać (choć oczywiście w pewnym momencie możesz mieć dość czekania, co jest całkowicie zrozumiałe).

Ale jeśli przeciąga strunę, woli z Tobą po prostu zamieszkać, niż się oświadczyć – tu już lampka powinna Ci się zapalić. Bo to nie „wieczny chłopiec” jest problemem (czy Piotruś Pan zrobił komuś coś złego?), ale „niegrzeczny chłopiec”. Kochana, nie pakuj się w coś, co nie jest pewne. Czego Ty nie jesteś pewna. Bo po co? Pamiętaj, zawsze masz wybór. A może nie mam racji? Czekam na Wasze sugestie, bo przecież na pewno coś pominęłam! Nobody is perfect. Nie zapominajmy o tym!


2 komentarze:

  1. Z tego co wiem, to do wspólnego zamieszkania potrzebne jest wolne mieszkanie a nie ślub.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapewne tak :) A gdzie jest napisane, że potrzebny jest ślub?

      Usuń